Wiadomości

  • 10 maja 2022
  • wyświetleń: 2491

Władze miasta nie wyłączą syren strażackich

Uchodźcy wojenni, głównie kobiety z dziećmi, przed agresją Rosji na Ukrainę uciekli między innymi do Bielska-Białej. Tu znaleźli schronienie i spokój. Jednak trauma pozostała - syreny Ochotniczych Straży Pożarnych podobne do tych ostrzegających przed nalotami samolotów agresora powodują strach u dzieci, które przeżyły rosyjskie bombardowania. Władze miasta jednak nie zdecydują się na ich wyłączenie.

Test syren alarmowych
Władze miasta nie wyłączą syren strażackich · fot. Oskar Piecuch / pless.pl


Wracamy do tematu. Przypomnijmy, do bielskiego Ratusza trafił apel, by miejscowe Ochotnicze Straże Pożarne nie używały sygnałów alarmowych.

- Dźwięk wyjących syren przywołuje im traumatyczne wspomnienia. Przed nimi uciekli do Polski. Sam byłem świadkiem, jak mieszkająca w Hałcnowie młoda Ukrainka musiała uspakajać swoją płaczącą córkę, gdy zawyły syreny wzywające strażaków do jakiegoś zdarzenia. I nie zawsze jest to pożar. Czasem trzeba tylko zutylizować plamę oleju , płynu hamulcowego czy paliwa - wyjaśnia radny Edward Kołek, który interweniował w tej sprawie jednocześnie apelując, by nie używać „strażackich syren”.

Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.

Jak jednak podkreśla Jarosław Klimaszewski, prezydent Bielska-Białej, jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej, aby skutecznie mogła funkcjonować operacyjnie, musi posiadać m.in. niezawodny system informowania o zagrożeniu.

- Podstawowy system powiadamiania i alarmowania jednostek OSP oparty jest na syrenie alarmowej z powiadomieniem SMS na telefon komórkowy za pomocą terminala oraz stanowiącym jego uzupełnienie dodatkowym systemie „e-remiza". Nie można jednak całego systemu informowania opierać tylko na systemie elektronicznym, ponieważ takie powiadomienia wymagają stałego dostępu do sieci komórkowej i łącza internetowego w telefonie strażaka, co nie zawsze jest możliwe. Zagrożenie wynikające z braku zasięgu sieci komórkowej, ewentualnej awarii systemu lub indywidualnego sprzętu elektronicznego może spowodować brak możliwości przesłania alarmu i powiadomienia o nim danej jednostki OSP - wyjaśnia włodarz miasta.

Jak dodaje, każdy strażak powinien być skutecznie powiadamiany o zaistniałym zagrożeniu, a najskuteczniejszym, jak do tej pory, sposobem ich powiadamiania była syrena alarmowa, która w razie zagrożenia włączana jest przez dyżurnego Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej. Za taki z kolei nie można uznać systemu bazującego tylko na rozwiązaniu telefonii komórkowej, czyli np. poprzez SMS.

- Obecne powiadamianie poprzez system SMS i „e-remiza" jest stosowany jako środek dodatkowy i jest to system będący poza kontrolą Państwowej Straży Pożarnej i nie gwarantuje skuteczności. Załączenie syreny alarmowej to sygnał do natychmiastowego stawienia się druhów strażaków w jednostce, a w dalszej kolejności do podjęcia wymaganych działań ratowniczo-gaśniczych. Rezygnacja z używania systemu syren alarmowych na budynkach remiz niesie ze sobą poważne obawy, że dyspozycyjność poszczególnych jednostek OSP będzie znacząco niższa lub czas ich reakcji na zdarzenie znacznie się wydłuży, co może doprowadzić do zdarzeń bez udziału jednostek OSP - podkreślił prezydent.

Zaznaczył jednocześnie, że "rozumiejąc obawy i wojenną traumę naszych gości z Ukrainy nie można jednocześnie narażać wszystkich mieszkańców miasta na straty spowodowane brakiem skutecznego i pewnego systemu alarmowania, co może doprowadzić do niepodjęcia działań ratujących ludzkie życie lub mienie".

raz / bielsko.info

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.